R  E  K  L  A  M  A

Nordic Walking w Ustroniu

Początkowo ludzie wołali za mną, gdzie zgubiłem narty. Teraz prawie nikt nie dziwi się, kiedy widzi, jak biegam z samymi kijkami – mówi Krzysztof Cimek z Ustronia, który rozpowszechnia w swoim mieście i w Polsce nową dyscyplinę sportu – nordic walking…

Cimek jest ze sportem za pan brat. – Tata uczył mnie jeździć konno i wspinać się po skałach, posyłał na obozy przetrwania. Lubię motory krosowe, trenowałem sztuki walki, narciarstwo i snowboard – opowiada. Kilka lat temu poleciał do USA. – W pięknym i spokojnym miasteczku pierwszy raz zobaczyłem ludzi, którzy wiosną spacerowali z kijkami podobnymi do narciarskich, ale po asfalcie. Tak mnie zaintrygowali, że musiałem kogoś zaczepić i zapytać, o co chodzi. To był nordic walking, sport, który zrodził się kilka lat temu w Finlandii – dodaje. Cimek przywiózł nową dyscyplinę do rodzinnego Ustronia. – Początkowo ludzie podśmiewali się, że zgubiłem narty, ale w końcu przyzwyczaili się i zaczynają naśladować. Ostatnio nawet moja mama dała się przekonać – mówi Cimek, który jest już instruktorem tego sportu.
Nordic walking jest prosty: bierzemy w ręce kijki i idziemy. Nauka podstawowych technik prawidłowego chodzenia zajmuje zaledwie dwie godziny zajęć z trenerem. Początkowo nordic może wyglądać trochę jak trekking, ale różni się jednak sposobem poruszania. Podstawą wyposażenia są kijki: krótsze niż do nart biegowych, mocne, tłumią drgania niepotrzebnie obciążające np. stawy łokciowe. Ubiór i buty muszą być wygodne. Można go uprawiać na asfalcie, trawie, piasku, skacząc po skałkach, kamieniach, w biegu, w parku, w górach, nad morzem. – Polecam go wszystkim, nawet w wieku 70 lat. Specjalne zalecenia mamy dla początkujących, inne dla chorych przykładowo na serce, nadciśnienie, stawy oraz dla tych, którzy chcą schudnąć, ukształtować sylwetkę i dla sportowców. Regularne chodzenie – dwa, trzy razy w tygodniu – poprawiło stan moich chorych kolan. Nordic utrzymuje w dobrej kondycji całe ciało i nie przeciąża go – tłumaczy Cimek.

(Źródło: Agnieszka Zakrzewska, Gazeta Wyborcza)